Pierwszy raz na niej byłem. Dzika, żadnej nawet najmniejszej oznaki, która mogłaby świadczyć o tym, że ktoś tędy niedawno chodził. Na początku się dziwiłem, teraz już wiem dlaczego...
W/g googla przeszedłem jedynie około 1.2km. Ale to nie był spacer nad strumykiem, to było przedzieranie się przesz dziki, nietknięty ręką ludzką las, wspinanie po skarpach, brnięcie przez błoto. Co chwilę przewrócone drzewa, co chwilę trzeba było przechodzić na drugą stronę, żeby być w stanie iść dalej. Po takich 2h byłem bardziej zmęczony niż po całym dniu biegania po kamieniach nad szwedzkimi, górskimi potokami.
Sukcesów większych również nie osiągnąłem. Jedynie kilka sztuk maluchów do 20cm próbowało atakować blaszkę.
Ot kolejne kilka godzin nad nową wodą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz