poniedziałek, 17 czerwca 2013

PB - Personal Best

"YES YES YES" -  jak powiedział kiedyś premier :). Ja mogę powiedzieć to samo. Ale po kolei.

 Jechałem nad wodę bez większej nadziei na sukces. Dojeżdżam do parkingu... a tam już dwa samochody i para wędkarzy szykuje się do połowów :(. No trudno. Nie ma co się poddawać - trzeba próbować.
Podczas przemarszu widzę kilka spławiających się ryb, jednak żadnej nie udaje się "zapiąć" na haczyk. Lata trochę jętki, jest całkiem przyjemnie. Po chwili słońce chowa się za chmurami... zaczyna padać. No to już po jętce - pomyślałem. Po krótkim opadzie nadal widać muchy latające nad wodą. Na szczęście nie jest tak źle. Po chwili spotykam widzianych wcześniej wędkarzy. Krótka rozmowa - ani ja, ani oni nie mamy dziś żadnych sukcesów.
Decyduję się zmienić miejsce i przejechać na inny odcinek. Wczoraj widziałem tam kilka spławiających się rybek. Może tym razem również coś się uda namierzyć.
Na początku nic... jeden, może dwa chlapnięcia "kropkowych przedszkolaków". Już powoli zaczynam tracić nadzieję...Ale widzę również jedno ciekawe "chlupnięcie". Wchodzę do rzeki i ponownie widzę bulgot zbieranej muszki. Podrzucam moją jętkę - sarniaka... brak reakcji. Jętka niestety nie chce już ładnie pływać - dryfuje tuż pod powierzchnią wody. Ponowne przepuszczenie również bez efektu. Zdecydowałem się zmienić muchę. Podczas przewiązywania ponowne zebranie - to nie może być jakiś maluch. Pierwszy rzut nowo zawiązaną muchą i ...



Dalej nie będę się rozpisywał. Tą rybą ustanowiłem osobisty rekord pstrąga potokowego w polskich wodach - 56cm.
Nie sądziłem, że w tym miejscu można złowić takie ryby. Moja radość jest przeogromna! :). Mam nadzieję, że jeszcze się z nim kiedyś spotkam.

Połamania kija!

sobota, 15 czerwca 2013

Jętkowe ostatki

Czas jętki bezpowrotnie przemija ... Jedne z ostatnich zdobyczy poniżej (32cm i 36cm).
Powoli trzeba zacząć kręcić inne muchy, obok chruścików może jakieś nimfy, kiełże... zobaczymy.



I sądzę, że ponownie widziałem dzisiaj Króla :). Widziałem jak się spławiał, jednak nie udało się go sprowokować do ataku na moją muchę.
Przyznam, że jest to ciekawe doświadczenie, którego wcześniej nie doświadczyłem - obserwować rybę, którą się wcześniej złowiło.

wtorek, 11 czerwca 2013

Czasu na pisanie brak...

Niestety nie ma czasu na pisanie.... pewnie nie będzie też na zadrobienie zaległości :(
Aktualnie czas nad wodą mija pod znakiem:


Ryby jakieś tam również są... może bez rewelacji, ale zawsze coś się uwiesi.



Połamania!
Marcin