Nadchodzi najpóźniejszy czas na odkopanie z kątów wędkarskich wędek muchowych. Czas jętki się zbliża, a u mnie imadło kurzem pokryte, materiały do kręcenia nie ogarnięte a i jakoś z chęciami słabo. Do tego na zewnątrz wieje chłodem i temperatura nie chce przekroczyć okrągłej "dychy".
Popołudnie mijało leniwie, dzieciaki zajęte zabawami, żona też zajęta jakąś robotą. Nie ma co... lecę! Tzn... jadę ;)
Żyjąc nadziejami na rójkę jakiegoś stworzenia latającego, zapakowałem sprzęt muchowy i w drogę. Na wodą pojawiłem się dosyć późno, bo dopiero po 18-stej. Przy temperaturze 8C i spadającej nad wodą nic nie latało. Krótka obserwacja również nie wykazała żadnej aktywności ryb na powierzchni. Jak to dobrze, że na wszelki wypadek zapakowałem również spinning. :)
Dużo łowienia nie było - tak naprawdę niecałe dwie godziny. Ale i tak był to chyba jeden z lepszych wypadów w tym sezonie. Widziałem trochę życia w wodzie, 3 ryby w kropki nawet udało się wyciągnąć. Największy z nich (na moje oko około 37-38 cm) poniżej.
Niestety nie udało się rozprostować sznura w powietrzu. Czekam aż się trochę ociepli - może wtedy zacznie się coś dziać. Na razie pozostanę przy spinningu i ... może w końcu strząsnę kurz z imadełka. "Ten" czas już całkiem blisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz