W poprzednim sezonie byłem częstym gościem nad Łebą. W tym sezonie odwiedziłem ja tylko jeden raz. Trzeba było to nadrobić. Wybrałem się w nowe dla mnie miejsca.
Pogoda śliczna (czytaj: raczej nie wędkarska), słoneczko świeci, ciepło ... Fajny klimat do spędzenia kilku godzin nad wodą. Najpierw podjechałem na mostek nad Łebą. Oto dwie fotki zrobione w górę i w dół rzeki.
Pojechałem dalej prawym brzegiem. Zaparkowałem samochód na wyznaczonym parkingu w lesie i poszedłem w stronę rzeki. Drogą rowerową doszedłem do spiętrzenia wody. W dół od tego miejsca rzeka ma charakter górki, jest bystra, w nurcie jest sporo kamieni, drzew itp. Zresztą sami zobaczcie.
Łowiłem paręset metrów w dół. Nagle zauważyłem zbliżających się do mnie dwóch panów. Po odznakach wiedziałem, że to panowie z SSR. Kontrola przebiegła bardzo sprawnie i w miłej atmosferze.
Przy okazji serdecznie pozdrawiam ludzi poświęcających swój czas pilnując wód. Obym jak najczęściej był przez Was kontrolowany :).
Następnie zdecydowałem się obejrzeć rzekę w górę od spiętrzenia. Ten odcinek był spokojniejszy i głębszy. Wyglądało to tak:
Niestety długo nie było mi dane delektować się pogodą... Nastąpiła niespodziewana awaria sprzętu - w kołowrotku ułamał mi się łęk. Zapasowego kołowrotka nie miałem przy sobie więc musiałem wyprawę zakończyć. Awaria wyglądała tak:
Co do ryb, to z rozmowy z panami z SSR wynikało, że są (w rzece :) ). Ja miałem jedno wyjście jakiegoś malucha. Wydaje się, że sprawnym sprzętem miałem szansę coś wyholować.
Tak jak tytuł posta mówi, uznaję, że Łeba obraziła się na mnie, że ją zaniedbałem w tym sezonie. Obiecuję poprawę i częstsze wizyty nad jej wodami!
Połamania kija!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz