Od rana padało - prawie bez przerwy. Po obiedzie spacer, przejażdżka samochodem i dzieci ... zasnęły :). Była 18:20, więc po uzyskaniu zgody od Sił Wyższych, wsiadłem do wozu i co szybko popędziłem nad wodę. Nad jaką? Oczywiście moją ulubioną :)
Na miejsce dojechałem parę minut po 19. Wieczór zrobił się śliczny. Przestało padać, wyszło słoneczko... po prostu pięknie. Idealna pogoda na spacer z wędką. Parkuje samochód, dochodzę do rzeki i rozpoczynam łowienie idąc w górę.
Rozpocząłem od obrotówki w barwach okoniowatych - bez sukcesu. Po około 20 minutach zmieniłem na całą srebrną nr 2. Po paru rzutach wyciągam jednego 30cm. Kilkadziesiąt metrów wyżej wyciągam małego niemiarowca. Potem przez około 30 minut nic się nie działo. I na odcinku około 200m wyjmuję z wody 2 pstrągi - oba 29cm.
W sumie łowiłem niecałe 2h. Udało się wyholować 4 rybki z czego 3 prawie-miarowe. Wynik, jakiego w tym sezonie jeszcze nie osiągnąłem (tym bardziej, że w niecałe 2h). I pomimo, że 2 błystki zostawiłem gdzieś na korzeniach w wodzie, wyjazd uznaję za udany.
Tym razem nie mam żadnych zdjęć. Następnym razem postaram się to nadrobić.
Połamania kija!
Jak na 2 godzinki to sukces:)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Z informacji jakie do mnie spływają, to ten weekend był całkiem dobry, jeżeli chodzi o połowy. Na innej rzece pomorza w sobotę z rana padły 3 miarowce (o ile dobrze pamiętam to 2x ~39cm i 1x trochę ponad 40cm).
OdpowiedzUsuń