Ból gardła, chrypka oraz żona uniemożliwiły mi wyjazd na ryby w ten weekend. Dziś, w niedziele, na szczęście było na tyle ciepło, że można było się przejechać na działkę do rodziców.
Okazało się, że tam tata miał cały sprzęt muchowy ze sobą. Postanowiłem więc zobaczyć jak jego wędzisko muchowe współpracuje ze sznurami i pomachać chwilkę "na sucho". Zobaczył to mój 3,5-letni synek Michał. Oczywiście zażądał, że on chce również... Wyglądało to mniej więcej tak:
Na początku machanie szło mu nawet całkiem fajnie (czytaj: Michał robił to co tata podpowiadał). Niestety po kilku minutach wymachy zbyt często kończyły się uderzaniem wędki o ziemię. Spowodowało to, że zabawę trzeba było zakończyć, oczywiście przy głośnym sprzeciwie syna.
Ale początki już miał i wychodziły mu całkiem fajnie :)
Pozdrawia dumny i szczęśliwy tatuś :)
Połamania kija!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz