Udało mi się dzisiaj na chwilę wyskoczyć nad wodę. Woda była lekko podwyższona i brudnawa. Generalnie to podobna do tej, jak byłem ostatnio.
Wtedy jakieś wyniki były. Tym razem nie ma czym się pochwalić - 2 maluchy się zaczepiły za woblera. Nic poza tym.
Poza tym pooglądałem sobie bociana na łące, parę saren oraz księżyc w drodze powrotnej...
PS. Muszę przemyśleć te wypady na 1h. Niby fajnie i w ogóle, ale jeżeli dojazd i powrót zabierają mi prawie 2h, a połowy 1h to chyba coś nie tak ... Może to nowa forma uzależnienia :)
Opisy wypraw wędkarskich na pstrąga, troć, lipienia i inne ryby. Opisy metod połowu, ciekawostki wędkarskie, plotki o rybach, rzekach itp.
piątek, 31 lipca 2009
czwartek, 23 lipca 2009
Łowienie w temperaturze 28C
Dzisiaj krótko,
Pojechałem na wieczór zobaczyć, jak się miewa "moja rzeka". Wieczór, temperatura około 28C, generalnie (znowu) pogoda plażowa. Nieważne ... chodzi o to, żeby chwilkę porzucać nad wodą.
Woda była podwyższona i lekko trącona - to pewnie po ostatnich deszczach. Po chwili na kiju melduje się pierwszy maluszek, a potem jeszcze 2-3. Łowię na srebrną błystkę. Tu jakiś 30cm wyskoczył obejrzeć przynętę, tam jakiś maluszek zaatakował, ale się spiął. Generalnie widać, że coś w rzece żyje. Ot przykład jednego około 25cm, co się zawiesił na błystce.
Kilkanaście metrów dalej mam mocne branie. Świst hamulca i po jakichś 3-4 minutach w podbieraku ląduje ładny pstrąg 38cm.
Niestety próby zwrócenia mu wolności nie powiodły się. Starałem się obchodzić z nim delikatnie - podbierak, odhaczanie w wodzie itp. Pewnie główną przyczyną była temperatura. Trudno - skończy na talerzu. Pierwszy pstrąg z polskich rzek zabrany do domu "na patelnię".
Pokrzywy nad rzeką sięgały po pachy (czyli jeszcze nie tak źle :) ). Spociłem się w woderach, koszuli i kamizelce okrutnie. Ale zobaczyłem znowu moją rzekę. Usłyszałem ptaki, zobaczyłem lisa, złowiłem ryby ... Nie potrzeba mi nic więcej, żeby odpocząć od codziennego zgiełku i pogoni. Tylko szkoda, że tak krótko...
Połamania kija!
Pojechałem na wieczór zobaczyć, jak się miewa "moja rzeka". Wieczór, temperatura około 28C, generalnie (znowu) pogoda plażowa. Nieważne ... chodzi o to, żeby chwilkę porzucać nad wodą.
Woda była podwyższona i lekko trącona - to pewnie po ostatnich deszczach. Po chwili na kiju melduje się pierwszy maluszek, a potem jeszcze 2-3. Łowię na srebrną błystkę. Tu jakiś 30cm wyskoczył obejrzeć przynętę, tam jakiś maluszek zaatakował, ale się spiął. Generalnie widać, że coś w rzece żyje. Ot przykład jednego około 25cm, co się zawiesił na błystce.
Kilkanaście metrów dalej mam mocne branie. Świst hamulca i po jakichś 3-4 minutach w podbieraku ląduje ładny pstrąg 38cm.
Niestety próby zwrócenia mu wolności nie powiodły się. Starałem się obchodzić z nim delikatnie - podbierak, odhaczanie w wodzie itp. Pewnie główną przyczyną była temperatura. Trudno - skończy na talerzu. Pierwszy pstrąg z polskich rzek zabrany do domu "na patelnię".
Pokrzywy nad rzeką sięgały po pachy (czyli jeszcze nie tak źle :) ). Spociłem się w woderach, koszuli i kamizelce okrutnie. Ale zobaczyłem znowu moją rzekę. Usłyszałem ptaki, zobaczyłem lisa, złowiłem ryby ... Nie potrzeba mi nic więcej, żeby odpocząć od codziennego zgiełku i pogoni. Tylko szkoda, że tak krótko...
Połamania kija!
poniedziałek, 20 lipca 2009
W końcu wyrok za kłusownictwo
Za: Rekordowo wysoka kara dla kłusowników. Wędkarze są wniebowzięci.
"Dostali kary po pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata oraz wysokie grzywny. Każdy z nich musi zapłacić na rzecz PZW po 2500 zł i po 100 zł kosztów sądowych."
Chyba w końcu sądy zrozumiały, że różnica pomiędzy kłusownikiem a złodziejem jest naprawdę niewielka. Mam nadzieję, że jest to precedens, który pozwoli innym sądom wydawać podobne wyroki.
Szkoda, że nie są udostępnione dane osobowe skazanych. Mnie tam one nie są do niczego potrzebne. Ale w miejscowości w której mieszkają, ich zdjęcia powinny wisieć na każdym słupie z podpisem "skazany kłusownik". A i ksiądz z ambony mógłby raz czy drugi wspomnieć o niegodnym zachowaniu kłusownika.
Zastanawia mnie jednak inna rzecz: dlaczego w światku wędkarskim tak cicho na temat tego wyroku? Jedyną stroną, na której znalazłem informacje o wyroku była strona ściśle związana z PZW (sic!). Czyżby innym portalom wędkarskim nie zależało na rozpowszechnieniu tej informacji??? Trochę to dla mnie niezrozumiałe...
Połamania kija!
"Dostali kary po pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata oraz wysokie grzywny. Każdy z nich musi zapłacić na rzecz PZW po 2500 zł i po 100 zł kosztów sądowych."
Chyba w końcu sądy zrozumiały, że różnica pomiędzy kłusownikiem a złodziejem jest naprawdę niewielka. Mam nadzieję, że jest to precedens, który pozwoli innym sądom wydawać podobne wyroki.
Szkoda, że nie są udostępnione dane osobowe skazanych. Mnie tam one nie są do niczego potrzebne. Ale w miejscowości w której mieszkają, ich zdjęcia powinny wisieć na każdym słupie z podpisem "skazany kłusownik". A i ksiądz z ambony mógłby raz czy drugi wspomnieć o niegodnym zachowaniu kłusownika.
Zastanawia mnie jednak inna rzecz: dlaczego w światku wędkarskim tak cicho na temat tego wyroku? Jedyną stroną, na której znalazłem informacje o wyroku była strona ściśle związana z PZW (sic!). Czyżby innym portalom wędkarskim nie zależało na rozpowszechnieniu tej informacji??? Trochę to dla mnie niezrozumiałe...
Połamania kija!
sobota, 11 lipca 2009
Szybki wyjazd na Radunię
Od lat nie byłem na tym odcinku. Ostatnio pewnie jako mały chłopak podczas moich początków wędkarskich. Śliczna rzeka, brzegi porośnięte trawami powyżej pasa. Ciężko się skradać :).
Łowiłem jakieś 1,5 godziny. Wyjąłem jednego malucha. Jeden 35cm zaatakował mojego woblera, ale się nie zapiął. Okazało się, że kotwiczki na woblerze się zaczepiły :(. Chwilę później, prawie pod nagami spławił się taki około 40cm. Na woblera się niestety nie skusił.
Milo było sobie przypomnieć, jak Radunia wygląda. Myślę, że warto tu niedługo wrócić... ale następnym razem z muchówką, ponieważ spławów było całkiem sporo.
Połamania kija!
Łowiłem jakieś 1,5 godziny. Wyjąłem jednego malucha. Jeden 35cm zaatakował mojego woblera, ale się nie zapiął. Okazało się, że kotwiczki na woblerze się zaczepiły :(. Chwilę później, prawie pod nagami spławił się taki około 40cm. Na woblera się niestety nie skusił.
Milo było sobie przypomnieć, jak Radunia wygląda. Myślę, że warto tu niedługo wrócić... ale następnym razem z muchówką, ponieważ spławów było całkiem sporo.
Połamania kija!
piątek, 10 lipca 2009
1000 wyzyt na blogu - dzięki !!!
Nawet nie zauważyłem, kiedy licznik przekroczył 1000 wizyt. Jest on ustawiony na zliczanie maksymalnie jednej wizyty z danego numeru IP na godzinę, czyli np. odświeżenie strony nie powinno nabijać licznika. Tym bardziej
Bardzo wszystkim dziękuję! :)
Bardzo mi miło że, ktoś tu czasem zagląda i ma ochotę poczytać moje wypociny. Zapraszam do pozostawiania śladów po wizycie w anonimowym shoutbox'ie i skomentowaniu, tego co Wam się na blogu podobało, a co należałoby zmienić. Szczególnie to drugie będzie dla mnie bardzo ważne.
Połamania kija i do zobaczenia nad wodą!
Bardzo wszystkim dziękuję! :)
Bardzo mi miło że, ktoś tu czasem zagląda i ma ochotę poczytać moje wypociny. Zapraszam do pozostawiania śladów po wizycie w anonimowym shoutbox'ie i skomentowaniu, tego co Wam się na blogu podobało, a co należałoby zmienić. Szczególnie to drugie będzie dla mnie bardzo ważne.
Połamania kija i do zobaczenia nad wodą!
Szwecja 2009 - podsumowanie
Wyprawa się zakończyła - przyszedł czas na podsumowanie.
1) Podsumowanie wędkarskie.
Wyniki były następujące (suma na 3 uczestników wyprawy):
pstrągi 30-40cm - 9 sztuk
pstrągi 41-50cm - 4 sztuki
pstrągi >51cm - 1 sztuka
Mniejszych nikt nie liczył - strzelam, że około 100 sztuk było na hakach.
Poza tym jeden szczupak 59cm.
Jednym z powodów tego dosyć słabego wyniku był czas,w którym zdecydowaliśmy się na przyjazd. Na miejscu byliśmy około 16 czerwca. Okazało się, że tam jeszcze wiosna na dobre nie przyszła. A co za tym idzie, pstrągi po tarle jeszcze siedzą w jeziorach i nie rozpoczęły wędrówki w górę do rzek. W miejscówkach, w których złowiliśmy ryby, nie pojawiały się następne, co miało miejsce podczas poprzednich wypraw.
Słyszałem opowieść Szwedów, którzy mierzyli temperaturę wody termometrem i czekali aż wzrośnie ponad jakąś wartość (chyba było to 12° lub 14°C, ale nie jestem pewien). Powyżej tej temperatury zaczynał się ciąg tarłowy. Podczas naszego pobytu temperatura powietrza wynosiła średnio około 10°C.
No więc trzeba powiedzieć, że wędkarsko wyprawę należy zaliczyć do średnio-słabych. Oczekiwania były zdecydowanie większe.
2) Podsumowanie urlopowe.
Nie mogło być lepszego wypoczynku. Widoki, przyroda, góry i wszystko co nas otaczało pozwalało oderwać się w 100% od codzienności. Zresztą zapraszam do obejrzenia zdjęć zamieszczonych tutaj. W takich okolicznościach przyrody, tej niepowtarzalnej :), można zapomnieć o całym świecie.
Ale mowa tu o wypoczynku psychicznym. Jeżeli chodzi o fizyczną stronę, to o wypoczynku nie mogło być mowy. Nad rzekami zrobiliśmy wiele kilometrów, nie raz łowiąc ponad 10h ciągiem. Łowiliśmy zarówno w dzień, jak i w nocy. Chodziliśmy po skałach w górę, oraz schodząc po nich w dół. Fizycznie trzeba być przygotowanym na sporo wysiłku i dostosowywać trasy do możliwości.
Więc cel wypoczynkowy:
- oderwanie od spraw codziennych - zrealizowany w 100%
- odpoczynek fizyczny - nawet o takim nie myśleliśmy :)
3) Podsumowanie finansowe.
Koszty wyprawy wyglądały mniej więcej tak (przelicznik SEK/ZŁ wynosił 0.42):
* PROM - w obie strony, 3 osoby z samochodem, z miejscami w kabinie klasy turystycznej ~1305zł
* JEDZENIE - zabrane ze sobą z PL ~500zł
* NOCLEG - za cały domek na 1 tydzień 1200SEK (~504zł). Domek wyposażony w kuchenkę elektryczną, wyposażenie kuchni, lodówka, 3 łóżka, stolik, 3 krzesła, szafki. Łazienka z prysznicem i WC, kuchnia ze zmywakami dostępne w części ogólnej. Woda niestety poza domkiem, ale jakoś to nie przeszkadzało.
* PALIWO - z Polski zabraliśmy pełen bak paliwa i cały zbiornik gazu. Trasa do zakwaterowania to około 1500km. Na miejscu też zrobiliśmy pewnie około 500km. W sumie tankowaliśmy bak tylko jeden raz za około 650SEK (~270zł). Cena paliwa była w granicach 12,80-13.20 SEK/litr E95. Gaz mogliśmy zatankować w Sundsvall, ale (na szczęście) na stacji nie mieli adaptera, a stacja wyglądała strasznie. Aż strach pomyśleć co mogliby mi tam nalać. Poza tym cena gazu była mało opłacalna - 8 SEK/l. Czyli w sumie paliwo wyszło około 500zł
* LICENCJE - tygodniowa na rejon "TÅSSÅSENS SAMEBY" kosztowała 200 SEK. Licencja 1 dzień na Gysan/Langan 70SEK. Licencja 1 dzień na Storan 50 SEK. Dniówki taniej niż w Polsce ... W sumie 320 SEK czyli ~140zł.
Jechaliśmy we 3 osoby. Generalnie staraliśmy się nie wydawać za dużo i cięliśmy gdzie się dało (np. jakość kabiny, jakość domku, jedzenie z domu itp.). Miłym zaskoczeniem było zużycie paliwa Nissana Almery około 6l/100km. Dzięki temu ograniczyliśmy się praktycznie do jednego tankowania.
Koszty całej wyprawy na jedną osobę wyniosły około 1130zł. Wydaje mi się, nie jest to duży kaszt, jak na wyprawę trwającą 8 dni.
To chyba tyle tytułem podsumowania. Mnie się ta wyprawa podobała, pomimo tego, że zabrakło większej ilości złowionych ryb. Do domu z tych 14 "miarowych" przywieźliśmy 5 sztuk.
Jeżeli macie inne pytania to oczywiście postaram się na nie opowiedzieć.
Połamania kija!
1) Podsumowanie wędkarskie.
Wyniki były następujące (suma na 3 uczestników wyprawy):
pstrągi 30-40cm - 9 sztuk
pstrągi 41-50cm - 4 sztuki
pstrągi >51cm - 1 sztuka
Mniejszych nikt nie liczył - strzelam, że około 100 sztuk było na hakach.
Poza tym jeden szczupak 59cm.
Jednym z powodów tego dosyć słabego wyniku był czas,w którym zdecydowaliśmy się na przyjazd. Na miejscu byliśmy około 16 czerwca. Okazało się, że tam jeszcze wiosna na dobre nie przyszła. A co za tym idzie, pstrągi po tarle jeszcze siedzą w jeziorach i nie rozpoczęły wędrówki w górę do rzek. W miejscówkach, w których złowiliśmy ryby, nie pojawiały się następne, co miało miejsce podczas poprzednich wypraw.
Słyszałem opowieść Szwedów, którzy mierzyli temperaturę wody termometrem i czekali aż wzrośnie ponad jakąś wartość (chyba było to 12° lub 14°C, ale nie jestem pewien). Powyżej tej temperatury zaczynał się ciąg tarłowy. Podczas naszego pobytu temperatura powietrza wynosiła średnio około 10°C.
No więc trzeba powiedzieć, że wędkarsko wyprawę należy zaliczyć do średnio-słabych. Oczekiwania były zdecydowanie większe.
2) Podsumowanie urlopowe.
Nie mogło być lepszego wypoczynku. Widoki, przyroda, góry i wszystko co nas otaczało pozwalało oderwać się w 100% od codzienności. Zresztą zapraszam do obejrzenia zdjęć zamieszczonych tutaj. W takich okolicznościach przyrody, tej niepowtarzalnej :), można zapomnieć o całym świecie.
Ale mowa tu o wypoczynku psychicznym. Jeżeli chodzi o fizyczną stronę, to o wypoczynku nie mogło być mowy. Nad rzekami zrobiliśmy wiele kilometrów, nie raz łowiąc ponad 10h ciągiem. Łowiliśmy zarówno w dzień, jak i w nocy. Chodziliśmy po skałach w górę, oraz schodząc po nich w dół. Fizycznie trzeba być przygotowanym na sporo wysiłku i dostosowywać trasy do możliwości.
Więc cel wypoczynkowy:
- oderwanie od spraw codziennych - zrealizowany w 100%
- odpoczynek fizyczny - nawet o takim nie myśleliśmy :)
3) Podsumowanie finansowe.
Koszty wyprawy wyglądały mniej więcej tak (przelicznik SEK/ZŁ wynosił 0.42):
* PROM - w obie strony, 3 osoby z samochodem, z miejscami w kabinie klasy turystycznej ~1305zł
* JEDZENIE - zabrane ze sobą z PL ~500zł
* NOCLEG - za cały domek na 1 tydzień 1200SEK (~504zł). Domek wyposażony w kuchenkę elektryczną, wyposażenie kuchni, lodówka, 3 łóżka, stolik, 3 krzesła, szafki. Łazienka z prysznicem i WC, kuchnia ze zmywakami dostępne w części ogólnej. Woda niestety poza domkiem, ale jakoś to nie przeszkadzało.
* PALIWO - z Polski zabraliśmy pełen bak paliwa i cały zbiornik gazu. Trasa do zakwaterowania to około 1500km. Na miejscu też zrobiliśmy pewnie około 500km. W sumie tankowaliśmy bak tylko jeden raz za około 650SEK (~270zł). Cena paliwa była w granicach 12,80-13.20 SEK/litr E95. Gaz mogliśmy zatankować w Sundsvall, ale (na szczęście) na stacji nie mieli adaptera, a stacja wyglądała strasznie. Aż strach pomyśleć co mogliby mi tam nalać. Poza tym cena gazu była mało opłacalna - 8 SEK/l. Czyli w sumie paliwo wyszło około 500zł
* LICENCJE - tygodniowa na rejon "TÅSSÅSENS SAMEBY" kosztowała 200 SEK. Licencja 1 dzień na Gysan/Langan 70SEK. Licencja 1 dzień na Storan 50 SEK. Dniówki taniej niż w Polsce ... W sumie 320 SEK czyli ~140zł.
Jechaliśmy we 3 osoby. Generalnie staraliśmy się nie wydawać za dużo i cięliśmy gdzie się dało (np. jakość kabiny, jakość domku, jedzenie z domu itp.). Miłym zaskoczeniem było zużycie paliwa Nissana Almery około 6l/100km. Dzięki temu ograniczyliśmy się praktycznie do jednego tankowania.
Koszty całej wyprawy na jedną osobę wyniosły około 1130zł. Wydaje mi się, nie jest to duży kaszt, jak na wyprawę trwającą 8 dni.
To chyba tyle tytułem podsumowania. Mnie się ta wyprawa podobała, pomimo tego, że zabrakło większej ilości złowionych ryb. Do domu z tych 14 "miarowych" przywieźliśmy 5 sztuk.
Jeżeli macie inne pytania to oczywiście postaram się na nie opowiedzieć.
Połamania kija!
środa, 1 lipca 2009
Modlitwa wędkarza
Dopóki wody płyną
Daj, dobry Panie Boże
Zasiadać nad ich brzegiem
Wielbiąc słoneczne zorze.
Daj słuchać plusku fali,
Która swe bajdy gada,
Sitowia sennych szmerów,
Co cuda opowiada.
Daj nam odbierać pokłon
trzciny i tataraku,
czytać los przyszłych godzin
z lotu nadwodnych ptaków.
Daj się zachwycić błyskiem
Co zalśni gdzieś w głębinie,
Kiedy w promieniu słońca
Drobnicy stadko płynie.
Podziwiać pozwól, Boże,
Wśród Twych rozlicznych darów
Taniec błękitnej ważki
Nad kwiatem nenufaru.
Albo puszyste kulki,
Przedziwne w swej urodzie,
Kiedy prowadza kaczka
Pisklęta swe po wodzie.
Majestat siwej czapli,
Stal skrzydeł kormorana,
Żurawi hejnał , który
Z wieczora brzmi i z rana...
A nade wszystko, Panie,
Daj w wielkiej swej dobroci
Poczuć na wędce ciężar
Dorodnej, srebrnej płoci...
Leszcza jak złota misa,
Szczupaka albo suma,
Żebym się mógł nacieszyć,
By syta była duma.
I chroń mnie, Panie Boże,
Przed zachłanności grzechem:
Obym nie był mięsiarzem,
nie kupczył rybim mięsem.
Daj mi umiarkowanie
wobec chciejstwa własnego,
bym umiał się powstrzymać
choć nikt nie żąda tego.
Daj umieć uszanować
Rośliny, ryby, wodę
I daj mi kochać mądrze
I hobby – i przyrodę.
A gdy już przyjdzie odejść
Na wieczne czas łowisko-
Daj, miłościwy Boże
Tam znaleźć też to wszystko...
I wdzięczność moją przyjmij
Za wszystkie Twoje dary
A w zdrowiu mnie zachowaj
Nawet, gdy będę stary...
Autor: Ewa Ćwikła *Stynka*
Zaczerpnięte ze strony: http://www.wcwi.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2581&Itemid=47
Wspaniały tekst. Po jego przeczytaniu musiałem go wrzucić do siebie na bloga.
Daj, dobry Panie Boże
Zasiadać nad ich brzegiem
Wielbiąc słoneczne zorze.
Daj słuchać plusku fali,
Która swe bajdy gada,
Sitowia sennych szmerów,
Co cuda opowiada.
Daj nam odbierać pokłon
trzciny i tataraku,
czytać los przyszłych godzin
z lotu nadwodnych ptaków.
Daj się zachwycić błyskiem
Co zalśni gdzieś w głębinie,
Kiedy w promieniu słońca
Drobnicy stadko płynie.
Podziwiać pozwól, Boże,
Wśród Twych rozlicznych darów
Taniec błękitnej ważki
Nad kwiatem nenufaru.
Albo puszyste kulki,
Przedziwne w swej urodzie,
Kiedy prowadza kaczka
Pisklęta swe po wodzie.
Majestat siwej czapli,
Stal skrzydeł kormorana,
Żurawi hejnał , który
Z wieczora brzmi i z rana...
A nade wszystko, Panie,
Daj w wielkiej swej dobroci
Poczuć na wędce ciężar
Dorodnej, srebrnej płoci...
Leszcza jak złota misa,
Szczupaka albo suma,
Żebym się mógł nacieszyć,
By syta była duma.
I chroń mnie, Panie Boże,
Przed zachłanności grzechem:
Obym nie był mięsiarzem,
nie kupczył rybim mięsem.
Daj mi umiarkowanie
wobec chciejstwa własnego,
bym umiał się powstrzymać
choć nikt nie żąda tego.
Daj umieć uszanować
Rośliny, ryby, wodę
I daj mi kochać mądrze
I hobby – i przyrodę.
A gdy już przyjdzie odejść
Na wieczne czas łowisko-
Daj, miłościwy Boże
Tam znaleźć też to wszystko...
I wdzięczność moją przyjmij
Za wszystkie Twoje dary
A w zdrowiu mnie zachowaj
Nawet, gdy będę stary...
Autor: Ewa Ćwikła *Stynka*
Zaczerpnięte ze strony: http://www.wcwi.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2581&Itemid=47
Wspaniały tekst. Po jego przeczytaniu musiałem go wrzucić do siebie na bloga.
Catch Magazine Issue #6
Pojawiło się 6-te wydanie internetowego magazynu Catch Magazine. Wydaje mi się, że zdjęcia tym razem trochę słabsze niż poprzednio, ale nadal warte obejrzenia.
http://www.catchmagazine.net/
Miłego oglądania.
http://www.catchmagazine.net/
Miłego oglądania.
Subskrybuj:
Posty (Atom)